czwartek, 5 maja 2011

cd.2

To nie było pytanie, a prawie nakaz.
-          To też jest kobiece…-pomyślał z satysfakcją-
-          Zażegnywanie konfliktów…Helena Trojańska na pewno nie była prawdziwą kobietą…
-           Ta - jeszcze raz zerknął przez stół-
-          Nie dałaby się porwać jakiemuś obcemu przystojniakowi,  ONA- nie chciałaby zasmucać męża. Może i oddałaby jedną z czerwcowych samotnych nocy utrudzonemu  przybyszowi, ale ze wstydem i bojaźnią…Przybłędzie nakazała milczenie i przeklęła najcięższym z zaklęć.

Wstał, podał jej rękę i nieznacznie uniósł – podniosła się lekko, by mógł odsunąć jej krzesło.
-          Stanowczo nie pasuje do piwska- pomyślał- już teraz przekonany, że z całej tej awantury zdążyła zauważyć wszystko, co najgorsze.
Wychodząc zapłacił przy barze za rozlane piwo, dodał sowity napiwek i nawet nie zerknął na faceta z laptopem. Już był ponad to, ponad wszystko, dwadzieścia centymetrów nad ziemią…
-          Nie mam samochodu…A tu więcej knajp już raczej nie ma. No, a nie chciałbym ci pokazywać barów..- udał zatroskanie- ale tak nieudolnie, że sam w nie nie wierzył.
W jej oczach zobaczył rozbawienie i filuterną pewność siebie.
-          No cóż… Tam - pokazała za siebie- raczej nie wrócimy…
-          Jeśli mogę…-uznał to za zachętę- mieszkam niedaleko…I nie śmierdzi tam piwem…-dodał niby dowcipnie- a tak naprawdę bystrze obserwując, czy nie przejechał jeden most za daleko.
Przez małą chwilę jakby zawahała się, zaraz jednak jakieś tajemnicze myśli przemknęły tabunem przez jej piękną twarz i powiedziała.
-          A będziemy mogli coś zjeść?
Za późno zorientowała się, że strzeliła gafę, bo pod sztucznym różem na policzkach pojawił się prawdziwy dziewczęcy rumieniec. Rozczuliło go. Znów on panował nad sytuacją.
-          Robię pyszne grzanki francuskie…
Teraz mógł wszystko, nawet objąć ją ramieniem. Nie pił przecież piwa.
-          I mam bardzo dobre, równie francuskie, wino…
Kiedy usiadła na jego podstępnej kanapie- podstępnej dla kobiet w sukienkach, bo zmuszała do przybierania bardzo niewygodnych póz, jeśli nie chciało się pokazywać majtek, ustawiając długie nogi równo na ukos i podciągając pięty- pomyślał, że to najładniejsza poza, z tych, które tu widział. Nie chciał iść za ciosem, intuicja podpowiadała mu brak pośpiechu. Grzanki mógł robić zerkając na nią, bo jego mieszkanie składało się z jednego dużego pokoju z aneksem kuchennym.
-          Bardzo praktycznie, jakby architekt znał życie…- pomyślał po raz nie wiadomo który …
-          Grzanki francuskie też wymyślił facet. Trzeba je jeść palcami… Należy je oblizywać patrząc głęboko w oczy…
Nie zapomniał umyć rąk i starannie wytrzeć w kuchenną nowiutką ściereczkę w malusie truskaweczki.
-          To musi się podobać- myślał zerkając zza kuchenki.
Miał rację – była zadowolona.
-          Musisz trochę poczekać! Dobrze?- krzyknął, lekko wychylając się zza przepierzenia
-          Jasne, tylko nie przypal!
-          Nie ma takiej opcji.
Lekko czerstwe bułki nasiąkały w mleku i jajku, a on nawet raz nie oblizał palców.
-          I zobaczył Bóg, że to było dobre…- teraz prawie rozpychała się w nim moc i pewność.
Rozgrzał dobrze patelnię pokrytą olejem słonecznikowym i zgrabnie, dotykając lekko dna kładł grzankę po grzance. Znów umył ręce, znów starannie wytarł w małe truskaweczki-odchylony nad kuchenką, aby mogła to zobaczyć. Paletką z drewna sprawdził, czy się zarumieniły, przerzucił delikatnie na drugą stronę i czekał na finał.
-          Ładnie pachnie-rzekła, pochylając się lekko do przodu przekrzykując delikatne skwierczenie.
Niestety nogi nawet na moment nie zmieniły perfekcyjnego ułożenia- równolegle na ukos.
-          Już kończę. Zaraz będą.
Zdjął grzanki na jeden talerz, otworzył wino, postawił na tacy z kieliszkami, które wielokrotnie sprawdzał pod światło- również tak, by to zauważyła i podał z talerzami na ławę. Ona też nawet nie pomyślała o sztućcach- przecież grzanki francuskie je się palcami…
-          Drugiego piwa nie było. Nie było nawet pierwszego.- myślał bez żalu gładząc jej alabastrowo gładkie nogi, zaraz po tym, jak oblizał palce po ostatniej grzance.


GRZANKI FRANCUSKIE- czyli- każdy facet to potrafi.

Składniki:
chleb tostowy lub bułka francuska
4 jajka
pół szklanki mleka
sól
pieprz
dwie czubate łyżki masła-dla innych -olej słonecznikowy
Przygotowanie: do 15 min.
Jajka roztrzepane z mlekiem doprawiamy solą i pieprzem. Tosty moczymy, Panowie, w mieszaninie i smażymy na mocno rozgrzanym maśle po dwie minuty z każdej strony.

3 komentarze:

  1. Pani Ewo...piękne zakończenie i bardzo apetyczne. Uwielbiam tu zaglądać do Pani :)Niecierpliwie już czekam co będzie następne. Tworzy Pani postacie, do których czuje się sympatię od pierwszej chwili i chce się o nich czytać bez końca. Pozdrawiam Panią!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To miło, że ktoś to zauważa.ONO Sympatyczne...

    OdpowiedzUsuń
  3. "Podstępna kanapa" :)). Sam bym taką musiał sobie sprawić! ;-) Acz kobiety, które stawiają opór takim kanapom, to się ceni!

    OdpowiedzUsuń