niedziela, 30 grudnia 2012

I po Świętach...


Wigilie
 
Być może
Właśnie w ten jeden
Jedyny dzień
 
Jestem moją babcią z trudem zagarniająca
Dzieci i wnuki do jednego stołu
Bo przecież najpierw trzeba się pomodlić
 
Być może
Właśnie w ten jeden
Jedyny dzień
 
Jestem moim dziadkiem
Zaginającym czubek sosny by powiesić
Zawsze niesforną gwiazdę
 
Być może
Właśnie w ten jeden
Jedyny dzień
 
Jestem moim beznogim bohaterskim stryjem
I bezdzietną ciotką, której nikt nie lubił
I nikt nie wiedział czemu.
 
Być może, mój Boże
 
Moją matką strząsającą  cukier puder
Z obfitego biustu do klusek z makiem
I czule obejmującą w dłoniach
moją dziecięca twarz
 
Może samą sobą smażącą karpie
I w tym samym geście tulącą
Policzek mojej córki
 
 
Może będę, mój Boże 
 
Także nią w podobnym geście
Matczynej czułości
 
Być może,
Byłam, jestem i będę
Tym wszystkim
 
Każdą chwilą celebrowaną przez nich i świętą
Ich nadzieją i wiarą
Że jest miłość poza grób trwająca
I poza krzyż
Wiarą, że właśnie narodził się Bóg
 
Jestem i będę
Właśnie w ten jeden
Jedyny dzień…