sobota, 21 grudnia 2013

Znów Święta

Świąteczna rozmowa.

Jedziemy sobie przez zmrożony kraj, klimatyzacja cicho szemrze i szemrze radio. Jedziemy długo i szybko, by zdążyć na Wigilię.
- Przełącz, do jasnej cholery, bo się porzygam.
- Co zrobisz?
- Się zwymiotuję… Lepiej?
- Dziecko śpi z tyłu… Opanuj się. Są Święta.
- No właśnie! Czy zawsze muszą puszczać ten shit?
- On  bardzo dobrze śpiewa, przecież…
- No, dajże spokój!
- Nie lubisz go, bo jest gejem. Homofob!
Wskazówka prędkościomierza wzrosła do 160. Czy wszyscy faceci tak reagują?
            - To nie ma nic do rzeczy. Ileż razy można słuchać „Last, k… Christmas”?
Dla podkreślenia uderzył otwartymi dłońmi o kierownicę. Samochodem lekko zabujało- już jechaliśmy 170/h.
            -  Przestań kląć, do cholery. Zwolnij! Chcesz nas pozabijać w Wigilię?
            - Nie przesadzaj, jest pusto i mróz tylko…
            -Zwolnij natychmiast, bo inaczej wysiadam…- wycedziłam przez zęby i całkiem spokojnie.
Na to zawsze reagował. Zwolnił i zmienił pas.
            - Przełączysz, czy nie?
Drapał się podczas jazdy po różnych częściach ciała, gwizdał, podśpiewywał, pił gorącą kawę z papierowego kubka, jadł batony, ustawiał nawigację,  odbierał esemesy. I wysyłał, a jakże! Ale radio przełączałam ja! Jednym palcem, najmniejszym. Tradycja taka, rodzinna. Wcisnęłam  czwórkę, a tam? …
“Last Christmas
I gave you my heart
But the very next day
you gave it away
This year
To save me from tears

I'll give it to someone special”
            - Przełączysz, czy nie? Bo ja wysiadam! W biegu…
- Przecież przełączam! Moja wina, że to jest wszędzie?
- Jasna cholera, by to wzięła!
- Miałeś nie kląć. Dziecko śpi…
- To już nie ma polskich kolęd? Jak to tam leciało? „Jezus maluteńki”.
- Malusieńki…
- No… „Jezus maluuusieńki”!- zawył niemiłosiernie.
- To już wolę „Przybieżeli”… W twoim wykonaniu…
- No! Albo „Przybieżeli do Betlejem pateeerzee!
- Błagam… Dziecko…
- No, ale sama powiedz? -ściszył ton.- Nie ma polskich kolęd? A ta, no… „Cicha noc”.
- Jest niemiecka…- napomniałam wciskając kolejne guziki.
- No co ty?
- Jak polską Bozię kocham…
Na siódemce nie było Wham. Był Chris Rea. Moje „ulubione”.
“I'm driving home for Christmas
Oh, I can't wait to see those faces
I'm driving home for Christmas, yea
Well I'm moving down that line
And it's been so long
But I will be there
I sing this song
To pass the time away
Driving in my car
Driving home for Christmas

-          No i czemu zmieniłaś?
-          Bo tego nie cierpię…- powiedziałam powoli i bardzo spokojnie.
-          Ale czemu? To takie o nas? Nie?
-          No… Szczególnie to „Yeah…”
-          Facet jedzie do rodziny.
-           No masz… Utożsamił się z podmiotem lirycznym…
-          A z kim mam się utożsamiać? Z Józefem , co szukał gospody? Czy „W żłobie leży”?
-          Lepiej w żłobie, niż w Mc Donalds…
-           Daj spokój… „Kawałeczek smycka, jako rękawicka?”
-          No to ma być po polsku, czy nie?
-          Po polsku, po polsku , ale niekoniecznie ”pobieży”, ”Ach, ubogi żłobie, cóż ja widzę w tobie”, „żłóbeczek” , „Baraneczek”, „W Betlejem, nie bardzo podłym mieście”- co to w ogóle jest?
-          Staropolszczyzna, misiu, staropolszczyzna… I po staropolsku ci powiem – Zwolnijże! Bo ci… „Moc struchleję” i  „niebo zgoreję”, albo po śląsku, po prostu  „piznę…”
-          Dobra. Już dobra…- zdjął nieco nogę z gazu- „Otwórz źródło swej pociechy…”
-          Cicho… Dziecko śpi…
-          Nie śpię!- odezwało się zaspane z tyłu- Co mama ma zrobić?
-          Nic takiego. Śpij sobie jeszcze, bo znowu będzie ci niedobrze.
-          Nie bądź taka skromna…- popatrzył na mnie lubieżnie z ukosa.- A ty śpij.- zerknął do tyłu przez lusterko-  Najdłuższy wieczór przed nami.
-          No… Zaraz będzie widać gwiazdki.
-          Tak! Tak! Gwiazdki!
-          To ja puszczę CD, dobra?
I popłynął sobie miękko, w rytm silnika i mijanych wiosek
- Stary dobry Preisner…